50's circle skirts and dresses, vintage design, sewing

czwartek, 18 grudnia 2014

Czarna wdowa

Niedługo święta...zapewne większość kobiet ma pełne ręce roboty...trzeba wysprzątać mieszkanie, nagotować bigosu, nalepić pierogów...zamordować karpia...Jednak są takie postaci, jak na przykład ja :-D, które mogą jeszcze bezkarnie oddawać się swojej pasji...w związku z tym proszę bardzo. Czarna klasyka po raz kolejny. Stretch i do tego pasek z imitacji skóry, który pojawił się spontanicznie i nie był zamierzony. Kiedy wykrajałam spódnicę, byłam pewna, że pasek też. Ale w trakcie szycia gdzieś się zapodział, więc musiałam wymyślić coś na szybko. Znalazłam kawałek skaju, który został z innej spódnicy i tadam! Wystarczyło na dokrojenie paska :-) Po wszyciu znalazłam brakujący element...ale już nie wypruwałam  obecnego, bo chyba w tej wersji też wygląda całkiem przyzwoicie :-) 


wtorek, 2 grudnia 2014

Klasyczna czerwień

Dziś już w świątecznych klimatach :-) Koleżanka zażyczyła sobie spódniczki w kolorze klasycznej czerwieni...a więc proszę bardzo :-) Tym razem ze stretchu. Może materiał nie jest najwyższych lotów, ale ładnie się układa i...dobrze szyje :-) Na dodatek ma ogromny wybór kolorów, więc zalet mu nie brakuje. Dodatkowo postanowiłam teraz do każdego paska spódnicy dorzucać ozdobny haft :-) Zrobiłam je już na kilku kieckach i muszę przyznać, że taka minimalistyczna forma dekoracji bardzo mi się podoba. Tym bardziej, że często brakuje mi całego kawałka tkaniny na pasek, bo ostatnio szyję dość szerokie, więc muszę z dwóch kawałków. A żeby jakoś zakamuflować łączący je szew, to wymyśliłam sobie takie właśnie hafty :-) Na załączonej niżej spódnicy też takowy jest, w kształcie szachownicy, choć prawie go nie widać na zdjęciu. Zatem musicie uwierzyć na słowo. A nowa właścicielka odebrała już zamówienie, jest zadowolona i zamówiła kolejną spódniczkę :-) Nie ukrywam, że takie klientki niezmiernie mnie cieszą :-)
 

czwartek, 27 listopada 2014

Na zimowo

 Pikowana dzianina wyraźnie przypadła Wam, Drogie Panie, do gustu...kolejna jej odsłona, tym razem w czerni. Czerń to klasyka i to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Zawsze
i wszędzie dobrze wygląda, jest praktyczna, można szaleć z dodatkami do woli. Zatem odziejcie się w pikówkę, w zimowe i mroźne dni taka kołderka z pewnością miło ogrzeje to i owo :-)
Pozdrowienia dla nowej właścicielki :-) 
 

wtorek, 25 listopada 2014

Homemade Cookies Box

A dzisiaj w ramach kolejnego prz....erywnika w szyciu coś z deku...Popełniłam sobie takie oto pudełko,  słusznych rozmiarów :-) Jego przeznaczeniem będzie (podpowiedź może nasuwać wieko) przechowywanie wszelakich ciastek, ciasteczek domowej roboty...Akurat święta idą, będzie jak znalazł. :-) Pudełko przyrządziłam na życzenie, więc niestety będzie cieszyć inne oczy, niż moje :-)Ale że odwiedzam właścicielkę nierzadko, to i w pudełku będę mogła bezkarnie nurkować, celem wyłowienia domowego ciasteczka :-)
A teraz coś niecoś o samym pudełku. Napis przetransferowany, wzory donatów wydruczyłam na papierze śniadaniowym. Co by dodać nieco głębi obrazkom napracowałam się cholernie przy cieniowaniu...mam nadzieję, że nie są teraz takie płaskie...Właścicielka zażyczyła sobie klimatów pastelowych, więc boki są blado niebieskie, w białe kropeczki, które zrobiłam pisakiem do reliefów. A góra w kolorze waniliowym...i jeszcze jeden mały genialny trik wykończeniowy, który jest zdecydowanie numerem jeden dla mnie. Kropki! Kolorowe kropeczki na całym wieczku...chyba to dosyć dobrze widać? W środku też wykończyłam pudełko pryskając na pół mokrym pędzelkiem zamoczonym w różnych kolorach farb. Trochę się palce brudzą, ale uwielbiam efekt końcowy!
Na koniec jeszcze tylko siedem warstw lakieru (to i tak mało, powinnam więcej, ale moje wrodzone lenistwo nie pozwoliło mi na to)
I jak się wam podoba domowej roboty opakowanie na domowej roboty ciastka? :-)





środa, 12 listopada 2014

Bluszcz i fuksja...

 Boooszeeeee....chyba ze sto lat minęło od mojego ostatniego wpisu...trochę zafiksowanam na robocie, więc wiecie...ale nic mnie nie usprawiedliwia, wiem. Dzisiejsza bohaterka to bawega, ponownie (i to ta inteligentna). Koloru...no właśnie. I tu mam dylemat, bo teoretycznie miał to być kolor fuksja...ale jak na mój gust jest chyba bardziej amarant...albo coś koło fioletu może?...
W każdym razie kolor trochę odbiega od tego, czym miał być...no ale mam nadzieję, że nowa posiadaczka spódnicy i tak będzie zadowolona...choć chyba jest, bo zażyczyła sobie już czwartą spódniczkę, hihi. Pozdrowienia dla Karoliny i siostry :-) Zapomniałabym...zaczęłam używać ściegów do haftowania, które mam w swojej maszynie...i sobie tak wymyśliłam, że będę ich używać przy dekoracji pasków w talii :-) Tu też możecie zauważyć, że z przodu jest kilka "wiszących" bluszczy...bo to listki, może nie bardzo widać na zdjęciu, ale są :-) Jak Wam się podoba ten motyw?
  

piątek, 24 października 2014

Kogel mogel

A myślałam, że ten moment nigdy nie nadejdzie...przymrozek. Uhuhu...zima się zbliża. I to wielkimi krokami...a zanim zaczniemy odziewać się w grube kurtki i płaszcze w ponurych kolorach, może jeszcze coś wiosennego? :-) Kolor jakby trochę kogel mogel...albo może pastelowy żołty? Sama już nie wiem...Nie odstaje, jak inne, bo to skaj...co prawda wyjątkowo cieniutki i delikatny w dotyku, ale jednak dosyć ciężki. No i trzeba uważać przy wbijaniu szpilek, bo zostawiają dziurki...Zamiast suwaka przyszyłam kolorową gumkę w zygzaki...taki trochę wzór hipisowski (więc nie ta dekada...), ale myślę, że ładnie ożywia bladożółtą spódnicę :-)

środa, 22 października 2014

Czarna klasyka

Ufff...koniec nurkowania w tym tygodniu. Wychodzimy na ląd i wkładamy trochę klasyki...Po prostu czerń. Tego koloru, choć bardzo popularny i właściwie wszędobylski jeszcze nie miałam! Aż sama się dziwię, że nie uszyłam do tej pory ani jednej spódnicy w czarnym kolorze. Do rzeczy. Gabardyna. Piękny materiał. Z subtelnym i dyskretnym satynowym połyskiem. Gatunkowo naprawdę dobry. Wizualnie do złudzenia przypomina wełnę, ale jest przyjemniejszy w dotyku, miękki i delikatny. I mam już kolejne życzenia na spódnice z tej tkaniny...sama też będę ją polecać, bo jest naprawdę świetna. A spódnica, jak widać. Czarna klasyka. Już powędrowała do nowej nosicielki :-) Nic do dodania.


wtorek, 21 października 2014

Soczysta fuksja

Pozostając wciąż w wodnych klimatach :-) Tym razem fuksja. Gładka pianka w soczystym kolorze w towarzystwie granatowej gumki powędruje do nowej właścicielki już wkrótce...tymczasem można popatrzeć i zastanowićsię, czy może któraś z Pań nie zapałała nagle żądzą posiadania podobnego egzemplarza w swojej garderobie? Na jesienne chłody
i ponurą aurę, dla poprawy nastroju...albo bez powodu :-) 


poniedziałek, 20 października 2014

Nurkowania ciąg dalszy...

Miłe Panie. Może pozostańmy jeszcze w odmętach toni i ponurkujmy :-) Pianka neoprenowa to naprawdę świetny wynalazek...w swej prostocie kryje efektowność i oryginalność. Tym razem limonkowa zieleń w kropeczki, które mnie osobiście kojarzą się z herbatnikami... :-) Do tego szeroka gumka w pasie. Taką wersję spódnicy spokojnie możecie zestawić na przykład z dżinsową koszulą lub zwykłym t-shirtem z kolorowym nadrukiem. Do tego trampki bądź tenisówki i voila! Elegancja na sportowo. To, co lubię. A Wy? :-) Miłego poniedziałku :-)
 

piątek, 17 października 2014

A może ponurkować?...

A dzisiaj nurkujemy! Na zewnątrz mokro i deszczowo, więc można :-) Pianka zwana neoprenową ostatnimi czasy robi furorę chyba wszędzie...Na początku były tylko spódniczki, a teraz można znaleźć w sieci nawet płaszcze i sukienki z tej tkaniny...Materiał istotnie jest świetny do szycia...kroisz, zszywasz...i koniec. Nie trzeba go obrzucać, podkładać. Jest elastyczny, przyjemny w dotyku  i ładnie się układa...na dodatek można znaleźć coraz więcej wzorów i kolorów rzeczonej pianki. Moja wersja spódnicy jest na szerokiej jasnobeżowej gumie. Pianka koloru malinowego w wężowy deseń (troszkę nawet widać na zdjęciu, ale że robiłam je późnym wieczorem, no to wiecie...) Taką spódnicę można wręcz uszyć na przysłowiową godzinę przed imprezą...wycinasz koło, przyszywasz gumkę i voila! I proszę, jaki możemy mieć piękny strój do nurkowania :-D... Idziemy? 


poniedziałek, 13 października 2014

Nieśmiertelny jeans

A może ponosimy dżinsową ? Co myślicie o takim wariancie? Dżins to nieśmiertelny materiał. Zawsze modny. Czasem pojawia się w wersji jasnej marmurkowej, z przetarciami...jednak osobiście jestem zwolenniczką klasycznego denimu. Kolor bezpieczny, bazowy, można szaleć do woli z dodatkami i bluzkami :-) Tutejszy dżins jest dosyć gruby i sztywny. Wolałabym, żeby był jednak trochę bardziej miękki i elastyczny. Choć z drugiej strony, ta sztywność powoduje, że spódnica i bez siedmiowarstwowej halki piknie się unosi na boki :-)
 
 

piątek, 10 października 2014

Szara eminencja

Na zewnątrz piękna wiosna :-) a u mnie ponuro i szaro :-) Spódnica w kolorze ciemnej szarości, właściwie nawet grafit...niee...może jednak grafit jeszcze nie...Zdjęcie niestety kiepsko wyszło, wybaczcie... Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, co to za materiał, ponieważ nabyłam jego ogromny kawał (bo prawie 3 metry na 1,5 metra!)w lumpeksie, za przysłowiowe grosze...
W każdym razie tkanina jest grubsza, sztywniejsza i ładnie się na niej układają plisy :-)Kolor dość ciemny, ale hej, takie też się przydają :-)
 

czwartek, 9 października 2014

Na ostro

Ostatnio zaczęłam eksperymentować z tkaninami i szyć spódnice z takich, które na pierwszy rzut oka niekoniecznie się do tego nadają. Tutaj imitacja skóry. Hmm...w trochę rockowym klimacie, alternatywa dla skórzanych spodni:-) Jak Wam się podoba taka wersja retro spódnicy? :-) Jeszcze tylko glany, ćwieki i tatuaż (albo dziesięć)...W zależności od nastroju można wyskoczyć w niej potańczyć rock and rolla, bądź wyskakać się na domówce w rytmie dzikiego pogo...
Na życzenie nowej właścicielki spódnica jest na szerokiej czarnej gumie, zamiast paska z zamkiem. Już odebrała i wiem, że jest bardzo zadowolona.
Miłego dnia!
  

wtorek, 7 października 2014

Pikowana kołderka

O...i znów pikówka :-) Nie będę rozpisywać się o właściwościach tkaniny, bo pisałam o tym wczoraj...dziś tylko dodam, że spódniczkę uszyłam na życzenie koleżanki, która już ją zresztą odebrała i wyglądała na zadowoloną :-) A to najważniejsze! Dzianinka koloru malinowego, na zimę będzie, jak znalazł :-) I niech nikogo nie zmyli wygląd tej tkaniny...Może wygląda troszkę, jak kołderka, ale jest cieniutka i naaaaaaprawdę delikatna i przyjemna w dotyku.
 Kalesony i barchanowe majtasy można schować do szafy :-) Pozdrawiam Marzenkę :-)
 

poniedziałek, 6 października 2014

Może gofra?

A po spędzonym pod znakiem błogiego lenistwa łikendzie czas powrócić na ziemię...i do pracy...Mam nadzieję, że będzie to owocny i udany tydzień dla każdego! Dla mnie również, ponieważ oczekuję kilku nowych materiałów na spódnice, które będę szyć na specjane życzenia koleżanek...To będzie dobry tydzień ;-)
A tymczasem zapraszam na kolejną porcję...faktura tkaniny sprawia, że mam ochotę zjeść gofra z bitą śmietaną i malinami...a Wy? To piękna pikowana dzianina, która jest po prostu cudna do szycia...W rękach poddaje się wszystkim czynnościom bez żadnego sprzeciwu...no może jedyną wadą jest spora elastyczność materiału. Co by się falbanki nie robiły, najwygodniej korzystać ze ściegu do rozciągliwych tkanin i koniecznie używać igły z kulką :-) Do tej pory ograniczałam się jedynie do igły, ale moja maszyna kryje w sobie jeszcze sporo nieprzebranych tajemnic, więc muszę systematycznie zacząć je odkrywać...ścieg do rozciągliwych tkanin jest genialny. Nie ma żadnych falbanek, po zszyciu wystarczy delikatnie rozprasować szwy i już :-) Dzianina jest bardzo miękka i naprawdę przyjemna w dotyku...To na pewno nie ostatnia spódnica z tego materiału.
Życzę miłego dnia!



piątek, 3 października 2014

Zrobiona na szaro...

Zrobiłam się na szaro...jakoś tak wyszło, że znowu w tym kolorze. Na specjalne życzenie uszyłam, tym razem z inteligentnej bawegi :-D To jest jednak bardzo przyjemny materiał do szycia. Nie uciąga się, nie strzępi za bardzo. W sam raz. I nadaje się świetnie na takie spódnice, bo jest dość mięsisty, ale jednocześnie miękki i lekki. Delikatny połysk sprawia, że nadaje się też na kreacje wieczorowe. Jak widzicie, zaczęłam odziewać moją modelkę :-)
W pełnej stylizacji może łatwiej będzie zwizualizować sobie, czy widziałybyście się w podobnej spódniczce :-) Dziewczynki kochane. Jak któraś ma chęć na takową, zapraszam :-) Sugestie, co do projektu mile widziane :-)
 

wtorek, 30 września 2014

Robocza wersja

I proszę! Nie żartowałam z tymi groszkami, że lubię je wszędzie :-) Tym razem na koralowej bluzce., którą zestawiłam z jasnoszarą spódnicą... i wiecie co...może wstyd się przyznać, ale tę spódnicę uszyłam z... drelichu. Pamiętacie taki materiał? Gruby, ordynarny... używany głównie do szycia konfekcji roboczej... spodnie, ogrodniczki, waciane kurtki na budowę... brzmi strasznie... Jednak ostatnio odkryłam, że rzeczony drelich przepoczwarzył się odrobinę w bardziej przyjazną tkaninę...jakby nabrał więcej szlachetności, ogłady i kolorów... zatem postanowiłam sobie spróbować uszyć spódnicę. Materiał jest sztywny, więc ładnie się układa. Ma jedną wadę - trochę się gniecie... no cóż, nie można mieć wszystkiego. Jakkolwiek, efekt końcowy nawet mnie zadowolił. Okazało się, że ordynarny drelich wcale nie jest taki ordynarny i tak, jak świetnie sprawdza się w roli murarskich ogrodniczek, tak też w roli rozkloszowanej spódnicy...A na dokładkę obszyłam pas dekoracyjnym ściegiem w listki :-)   
PS. Pamiętajcie, że pod każdą prezentowaną spódnicą znajduje się halka z tiulu, która ją dodatkowo unosi.


poniedziałek, 29 września 2014

Kokosowe groszki

Witam serdecznie po pięknym, ciepłym łikendzie :-) I zapraszam na słodkie co nieco....kokosowe groszki. Groszki to taki wzór, który chyba nigdy nie wyjdzie z mody. Zawsze jest mile widziany na bluzkach, spodniach, spódnicach, czy apaszkach...osobiście też uwielbiam groszki i obnoszę się z nimi na beżowym tle. Spódnica jest  z cieniutkiej bawełny, lekka i zwiewna. Idealna na lato, które już się skończyło...będzie następne :-) Do spódnicy doszyłam tiulową halkę, która jest z czterech warstw, plus podszewka plus gęsto szyta falbanka od połowy . Dzięki halce spódnica pięknie się unosi i przywołuje cudowne wspomnienia lat pięćdziesiąch...ehh, to były czasy. Moda damska była wówczas naprawdę ultra kobieca i zmysłowa. Mimo że nie odsłaniała zbyt wiele, jak to może robić dzisiaj...
Dorzuciłam bluzkę, co byście, miłe Panie, mogły zobaczyć, z czym łączyć takie spódnice...przy okazji powiem Wam, a raczej napiszę, że spódnice te mają jeszcze dodatkową zaletę...każda przykrótka bluzka, czy koszula, którą cisnęłyście w kąt, bo zbyt odsłania pępek, świetnie sprawdzi się z takim krojem spódnicy, gdyż pas jest na tyle wysoko, że pępek nawet w takiej przykrótkiej bluzeczce nie będzie spozierał na świat :-) I znowu jest się w co ubrać :-)
 

wtorek, 23 września 2014

W kolorze czerwonego wina...

Dzisiaj pierwszy dzień kalendarzowej jesieni, jakby ktoś nie był zorientowany :-) Niestety pogoda wyraźnie to zamanifestowała swoim mrocznym nastrojem...brrr...zimno, szaro i na dodatek pada deszcz! O nie! Nie takiej jesieni chcemy! Szanowna Pani Jesień, weźże się kobieto w garść i spowoduj piękną aurę, jak przystało na prawdziwą złotą jesień...takie moje skromne, pobożne życzenie...
Pozostając w klimatach jesiennych przedstawiam jej wysokość bordo lub czerwone wino, jak kto woli. Spódnica z wiskozowej dzianiny. Tkanina jest elastyczna, miękkko opada, niczym kaskadowy wodospad...Dosyć ciężka, co sprawia, że jej okrąg nie unosi się tak wysoko, jak lekka bawełna na przykład. Za to w pierwsze jesienne chłody sprawdzi się doskonale. I nawet barchanowych majtek nie trzeba zakładać :-) Pozdrowienia dla Madzi, przyszłej właścicielki :-)
 
 

poniedziałek, 22 września 2014

Tym razem szafiry...

O rany...szyję, a nic na bloga nie wrzucam. Co to się porobiło... zaległości mam. Proszę bardzo, spódnica na życzenie dla koleżanki, w szafirowym kolorze. Z inteligentnej bawegi - tak się zowie materiał. Jest dosyć sztywny, ciężki, elastyczny i nieco błyszczący...Nie jest to aż tak błyszczący efekt, jak w przypadku satyny, czy tafty, ale jednak...dlatego też tkanina z powodzeniem nadaje się do szycia wieczorowych kreacji. I zdecydowanie lepiej i bardziej elegancko się prezentuje, niż rzeczona satyna, czy tafta...Co do inteligencji ...To określenie wzięła się chyba stąd, że tkaninę po każdym zagnieceniu można spokojnie wygładzić ręką i wraca do formy...Nie wiem, czy tak będzie, jeśli nosicielka spędzi na przykład trzy akty w operze...ale żywię głęboką nadzieję, że spódnica się jej spodoba. Pozdrowienia dla Majki :-)
 

poniedziałek, 15 września 2014

Musztardówka w plenerze

Uff...zaniedbuję ostatnio bloga. Wszystko przez nadmiar obowiązków i spódnic do uszycia...nie nadążam. W ramach przerywnika, kiedy będę miała gotową spódnicę, wrzucę coś innego. Pamiętacie musztardówkę? To jedna z moich ulubionych spódnic. Materiał, kolor...po prostu druga skóra. Jako, że prezentowanie spódnic na manekinie jest tylko małą namiastką, postanowiłam pokazać światu, jak moje spódnice mogą wyglądać na żywym organiźmie, w pełnej stylizacji. Jako żywy organizm wystąpiła moja skromna osoba. Może więcej kobiet zacznie przekonywać się, że spódnica jest stworzona dla płci pięknej i stanowi uzupełnienie jej kobiecości... albowiem uważam, że nawet najbardziej wygodne spodnie nie zastapią sukienki ani spódnicy! Kobiety!Kochajcie spódnice! Moje też... 
Dziękuję Agnieszce za poświęcenie swojego czasu na popełnienie zdjęć :-)

piątek, 5 września 2014

Granatowo mi

A dzisiaj coś w granacie. Gdzieś wyczytałam, że granat to nowa czerń sezonu jesiennego...więc niech będzie. Przy zakupie materiału nie sugerowałam się trendami, ale wstrzeliłam się w temat :-) Granatowa spódnica uszyta jest z dzianiny jersejowej (nie wiem nawet, czy tak to się pisze...)Materiał jest fantastyczny w dotyku! Z wyglądu przypomina troche modną obecnie piankę neoprenową, z której to szyje się sukienki i spódnice. Jest jednak o wiele cieńszy. Dzianina jest przyjemna i delikatna, pięknie i miękko się układa. W ogóle nie trzeba jej prasować, nie gniecie się. I nawet nie musiałam obrzucać brzegów, bo się nie pruje! Tym razem poszłam na łatwiznę i zamiast suwaka wszyłam szeroką gumę w talii. Kolor był granatowy, ale w trochę innym odcieniu, więc dla ujednolicenia obszyłam taśmę szeroką koronką, którą to wygrzebałam gdzieś z pudła ze ścinkami. Koronka idealnie zgrała się
z kolorem spódnicy (na zdjęciu słabo ją widać) Wszywanie gumy ma tę fantastyczną właściwość, że spódnica nie ma szwów. Jest z calutkiego, pełnego koła.
Zapomnijmy się więc i wirujmy w tańcu :-)

 

czwartek, 4 września 2014

Wracamy do szkoły...back to school :-)

Proszę, oto kolejna spódnica... zdjątko niebożątko. Kiepsko wyszło. Robiłam, jak zwykle, tylko wieczorem... pewnie dlatego. Poprawię je :-) Materiał znalazłam w lumpeksie oczywiście. Z początku nie wzbudził mojego zainteresowania, nawet odrzuciłam go do kosza w pierwszym odruchu...ale potem coś mnie tknęło. Ten kolor! Uwierzcie, że naprawdę tak wygląda! Sama nie wiem, czy to bardziej kolor indygo, czy kobaltowy... Tkanina dość gruba, mięsista, a jednocześnie miękka i elastyczna. Nie mam pojęcia, co to za materiał, ale bardzo przyjemny do szycia.
W ogóle to w jakimś bliżej nieokreślonym pośpiechu szyłam tę spódnicę, bo i paska nie uprasowałam do zdjęcia i podwinął się z jednej strony, co pewnie da się zauważyć :-) Wybaczcie. Jeszcze dzisiaj obfotografuję spódnicę od nowa, tym razem w ciągu dnia.
No i przede wszystkim ją uprasuję...
Dorzućmy białą bluzkę i możemy wracać do szkoły :-) Yupi!


piątek, 29 sierpnia 2014

Jutowa torba z kolorowym akcentem

Tak, jak obiecałam, dziś kolejna torba jutowa. Nie będę rozpisywać się, jak ją uszyłam, bo schemat jest ten sam, co w pozostałych...Torba jest spora, ma bawełnianą podszewkę w białoszare prążki, kieszonkę (!) - w kieszonkach to w ogóle planuję trochę rozwinąć skrzydła. Chciałabym nauczyć się wszywać takie z suwakiem i inne mniejsze. Uwielbiam w torbach mnogą ilość kieszeni, bo można poupychać w nich wszystkie drobiazgi, które wrzucone luzem do torby, giną w jej czeluściach, kiedy akurat są potrzebne. Obecność kieszonek zdecydowanie pomaga w uniknięciu tego dyskomfortu :-) A zatem kieszonki będą ewoluować, a póki co, jest tylko jedna. Za to spora. I też z moją osobistą metką! Jakoś tak z metką torby przestają być takie anonimowe...Uszy wiadomo z czego - pasek. Kolorowa plecionka. Miałam przymocować uszy nitami, ale że to byłoby pierwsze podejście, wolałam nie ryzykować cudzej torby...nity umieściłam tylko przy górnych krawędziach w rogach torby, funkcja czysto dekoracyjna. Szycie toreb to naprawdę bardzo przyjemna sprawa.
Ps. Ostatnie zdjęcie wrzuciłam, bo spodobało mi się, jak google je "ulepszyło". Takie trochę artystyczne się zrobiło :-) Zdjęcia przedstawiają torbę od przodu, od tyłu, we środku...:-)










środa, 27 sierpnia 2014

różowa tutu

Zbliża się szkoła, jesień też już za pasem...lato mija niepostrzeżenie...ehh, szkoda, że takie krótkie. Nic to, żeby troszkę zatrzymać letnie barwy przedstawiam kolejną tutkę. Różowiutka, z cieniutkiego tiulu. Uszyłam na życzenie dla koleżanki, która wręczy spódniczkę siostrzenicy w prezencie urodzinowym. Mam nadzieję, że się jej spodoba. To tyle chyba na dzisiaj. Przepraszam za kiepskie zdjęcie, ale robiłam je już późnym wieczorem, więc warunki nie sprzyjały...Szczegółowego opisu nie potrzeba. A! Może dodam tylko, że nowym elementem spódniczki są metki, które też sobie sama zrobiłam. A potrzeba do tego tasiemkę bawełnianą, papier termo, wzór (w tym wypadku po prostu naprasowałam nazwę swojego bloga). Banalne i szybkie do wykonania. W internecie znajdziecie mnóstwo instrukcji, jak zrobić takie metki :-)
A jutro kolejna torba z juty. Też na życzenie :-) Miłego dnia.



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Małe makeover małego krzesełka

Dzisiaj mała metamorfoza małego krzesełka. Niestety zdjęcia wyszły w jakiejś dziwnie małej rozdzielczości, przez co niezbyt dobrze widać efekt mojej pracy. Sama nie wiem, dlaczego tak wyszły. Robiłam je tak samo, jak zwykle...ale cóż, jak to mówią, złośliwość rzeczy martwych. A tymczasem krzesło przeszło całkiem dużą przemianę. Oparcie po odkręceniu niestety posypało się, więc trzeba było znaleźć nowe. Dosztukować  kawałek deseczki, wywiercić  otwory i przymocować nowe oparcie do ramy krzesła.Krzesło zagruntowałam, krawędzie pomalowałam na czarno, żeby potem je poprzecierać. Całe krzesło omalowałam białą kredową farbą domowej roboty :-) Przepis na taką farbę można bez problemu znaleźć w internecie. Metalowa rama potraktowana została specjalną farbą do metalu. Trzeba nakładać niezbyt dużą ilość na pędzel, bo farba ciągnie się i przy grubszej warstwie trudno ją rozprowadzić na powierzchni. Nie wspominając, że każda poprawka to ryzyko brzydkich zacieków i śladów po pędzlu. Na koniec transfery, i tu właśnie słabo je widać na zdjęciu, ale są i na oparciu i na siedzeniu. Potem tylko kilka warstw lakieru na wykończenie i gotowe. A krzesełko miało wylądować na śmietniku...
 
   

czwartek, 21 sierpnia 2014

Deska i dziki zachód

A dzisiaj chcę Wam pokazać, jakie drobiazgi zrobiłam, będąc na wsi u teściów :-) Siedziałam cały dzień na świeżym powietrzu, pod drzewkiem organizując sobie warsztat pracy i muszę przyznać, że w takich warunkach to można pracować cały rok :-) Niestety, nic nie trwa wiecznie, a mój warsztat pracy znów jest poutykany w pudła, pudełka, pojemniki i za każdym razem, kiedy coś robię, muszę wszystko wyjmować, a potem wkładać...i tak na okrągło. No, ale dosyć narzekactwa. Przedstawiam Wam deskę do krojenia. W tym wydaniu raczej kroić na niej nie będziemy, ale w kuchni urządzonej w rustykalnym bądź prowansalskim stylu może służyć za ładną dekorację :-) Deska potraktowana akrylami, przetarta na krawędziach, co by nadać jej starości i moje ulubione transfery. Też o tematyce kuchennej :-)
Kolejny gadżet to mała torebeczka. Jeśli ktoś jest spostrzegawczy, to zauważy, że z tej samej białej "ala'  skóry, co torba z poprzedniego postu. A właściwie z tego, co z niej zostało. Uszyta naprawdę na prędko, dla pewnej małej damy, specjalnie na życzenie. I ma nawet zapięcie!
Ostatnie zdjęcie to też deska, ale trochę w innym wydaniu. Jak wiecie, na wsi można znaleźć mnóstwo rzeczy, które leżą porozrzucane gdzieś po kątach, zapomniane i obrastające trawą :-) Znalazłam sobie właśnie taką rzecz. I zrobiłam szyld :-) Umyłam deskę, przeszlifowałam, ale nie za dużo, żeby nie pozbawiać jej naturalnego surowego wyglądu. Pomalowałam kilkoma kolorami akryli, zabejcowałam patyną postarzającą, na koniec nawoskowałam. Literki wycinałam ręcznie z papieru, więc baaaaaardzo długo odrysowywałam je na desce. Potem jeszcze dłużej trwało cieniowanie, domalowywanie, poprawianie...ufff. Chciałam, żeby deska
w efekcie końcowym wyglądała, niczym szyld Saloonu na dzikim zachodzie w amerykańskim westernie :-D Mam nadzieję, że budzi takie skojarzenie, choć to nasz rodzimy bar mleczny. Szyld zawisł dumnie w altance u teściów i cieszy oko gości :-)





środa, 20 sierpnia 2014

Biała torba

A co powiecie na taką torbę? Uszytą z obiciowej tkaniny, imitującej skórę. Pierwotnie kupiłam ją, żeby obić blat w mojej komodzie, ale w efekcie końcowym jej nie wykorzystałam, więc dość pokaźny kawałek białej "skóry" leżał smętnie w szafie. Wygrzebałam go i ukleciłam taką oto torbę tote. Podszewka w biało granatowe prążki dobrze komponuje się ze śnieżną bielą. A uwierzcie mi, ta biel naprawdę jest śnieżnobiała! Uszy - tradycyjnie - pasek. Tym razem skórzany pleciony rzemyk. I jak można zauważyć - na bokach torby są oczka katelnicze. Funkcja zupełnie dekoracyjna, ale zabawa z nabijaniem tych oczek jest przednia! 
W środku jest nawet kieszonka. Może nie bardzo to widać przez te prążki, ale tym razem zrobiłam ją dużo głębszą, niż w poprzedniej torbie. Jest bardziej funkcjonalna. Nie wiem, jak torba będzie sprawować się w użytkowaniu. Czy tkanina nie zacznie pękać na szwach...przekonam się o tym za jakiś czas. Jeśli nic nie będzie się pruło, to w ten sam deseń są jeszcze kolory czarny i stare złoto...może się zaopatrzę, co by uszyć kolejne torby. Miłego dnia wszystkim! :-)

 


 




wtorek, 19 sierpnia 2014

Torba z juty po raz czwarty


A dzisiaj znowu juta :-) Tym razem pobawiłam się, dosyć nieśmiało zresztą, swoim nowym nabytkiem, jakim są cęgi do nabijania oczek kaletniczych :-) Jak widać na zdjęciu, uszy od paska mają złote otworki, które są właśnie owymi oczkami kaletniczymi, jak to się fachowo mówi :-) Cęgi są genialne! Jednymi robię otwory, co by potem wcisnąć za pomocą drugich oczka. Banalnie proste i szybkie do wykonania. Jako, że to był mój pierwszy raz, podeszłam do tematu bardzo ostrożnie i nabiłam tylko po dwa oczka na każdym końcu. Nie czułam się zbyt pewnie, więc wolałam nie ryzykować zniszczenia pasków. W każdym razie na pewno będę częściej korzystać z moich nowych nabytków, bo można nimi również nabijać nity i napy. A tymczasem torba jutowa, z czerwoną podszewką (ale to już ostatnia, materiał się skończył). Doszyłam nawet ze skrawków kieszonkę w środku na drobiazgi, które zawsze przewalają się po torbie i ciężko je znaleźć :-) Nie wiem, czy widać dobrze kieszonkę. Jest dosyć duża, może nawet za duża... Poza tym zamocowałam zapięcie magnetyczne, ale zrobiłam to już po zrobieniu zdjęć, więc nie widać :-) Za usztywnienie dna torby świetnie służą mi odcinane do odpowiedniego wymiaru...zwykłe gąbki tapicerskie. Kiedyś nabyłam dziwnie dużą ilość w celu zrobienia zagłówka. A jak wiecie, nie lubię wyrzucać rzeczy, nigdy nie wiadomo, co się przyda. I gąbka, która odleżała swoje w garderobie, znalazła zastosowanie! Gąbkę oczywiście obszywam tym samym materiałem, co podszewka, co by estetycznie to wyglądało. Jesli ktoś ma chęć nabyć podobną kartoflaną torbę (bo dwóch identycznych nie da się zrobić, ze względu na składniki z odzysku) serdecznie zapraszam do kontaktu ze mną :-)
 


spódnica w... pipetkę?

Halo, dzień dobry w piękny słoneczny poranek :-) Spódnice powoli wracają na stół :-) Dnia wczorajszego, a właściwie to wieczora przysiadłam do maszyny, celem popełnienia spódnicy
w pipetkę...pardon, w pepitkę :-) Cienka bawełenka, więc jeszcze mogę w ostatnie letnie dni się nacieszyć i założyć choć raz :-) Bo potem to już zmarznąć może to i owo ;-) Do rzeczy. Spódnica ma wzór czarno biały, więc najlepiej ubierać się monochromatycznie do takowej (poszaleć można z dodatkami, kolorowa biżuteria, torebka w zupełnie kontrastowym kolorze, czy buty). Czyli biała, czarna, lub szara gładka bluzka, oczywiście musi być dopasowana. Pamiętamy, że jeśli dół rozkloszowany, to góra dopasowana, i na odwrót. I nasze gabaryty nie mają zupełnie znaczenia! Obcisłe, nie znaczy lepsze. A luźne tym bardziej. Nie popadajmy w skrajności :-)
Drogie Panie. Jesień zbliża się olbrzymimi krokami (co mnie osobiście napawa wielkim smutkiem), tak więc pora powoli zaopatrywać się w grubsze, mięsiste tkaniny, które może cięższe, ale za to spódnice piękniej się układają :-) A dziś, korzystając jeszcze z ostatnich letnich promieni słońca, spódnica w pepitkę :-)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Kółko i kratka...czyli spódnica na okrągło

Witam wszystkich po "przedłużonym" łikendzie :-) Mam nadzieję, że pogoda dopisała, każdy wrócił radosny, wypoczęty i pełny energii na cały tydzień :-) I ja tak właśnie się czuję! Efektem czego jest kolejna spódnica (nareszcie!), którą uszyłam wczoraj po powrocie z łikendu i dwie torby, które zaprezentuję w kolejnych postach. Fason, jak zwykle. Pełne koło. Zrobiłam tylko szerszy pas, niż zwykle, bo doszłam do wniosku, że ładniej wygląda w talii. Z tyłu, na środku zaraz w miejscu, gdzie kończy się suwak przyszyłam dla ozdoby kokardkę. Jakiś taki implus
z tą kokardką...choć sam kratkowy deseń nie potrzebuje dodatkowych dekoracji. Materiał oczywiście z lumpeksu. Kupiłam już jakiś czas temu, ale jak widzicie, musiał swoje odleżeć, żebym się nim zajęła :-) Musiałam też doszyć pasek na dole, bo długość, jaką lubię
w spódnicach, to 70 cm. Co prawda tu brakowało niewiele i na upartego mogłam zostawić te 65 cm, ale jakoś tak 70 cm bardziej mnie przekonuje :-)
 

środa, 13 sierpnia 2014

Bransoletki z zawieszkami

A dzisiaj z trochę innej beczki. Torby się szyją, a że trochę to jeszcze potrwa, więc chwilowo wrzucam na bloga coś, co zrobiłam jakiś czas temu. Bransoletki z koralików i zawieszkami są ostatnio szalenie modne. Właściwie każda kobieta, jaką mijam na ulicy ma przynajmniej jedną taką lub dwie w komplecie. Cały sekret fenomenu tej biżuterii polega na jej prostocie i skromności. Bransoletki nadają się zarówno, jako dodatek do eleganckiej sukienki, dżinsów, czy modnych ostatnio dresówek :-) Poniżej moje propozycje zrobionych własnoręcznie bransoletek z zawieszkami :-)
 

 

Podkładki w kolorach lata

Lato wciąż z nami :-) Błękitne niebo, zielona trawka, kolorowe kwiaty...w takich tonacjach zrobiłam kolejne podkładki decoupage. Turkusowe pudełeczko zawiera sześć podkładek w kolorowe kwiaty. Od spodu podkładki mają ten sam kolor, co pudełko. Wzory kwiatów wydrukowałam na papierze śniadaniowym. Apropos śniadania, pora coś zjeść. Przeto śniadanie to najwazniejszy posiłek w ciągu dnia! A podkładka może przydać się do postawienia na niej kubka z ulubioną herbatą, bądź kawą. Jak kto woli :-) Smacznego!