50's circle skirts and dresses, vintage design, sewing

wtorek, 30 września 2014

Robocza wersja

I proszę! Nie żartowałam z tymi groszkami, że lubię je wszędzie :-) Tym razem na koralowej bluzce., którą zestawiłam z jasnoszarą spódnicą... i wiecie co...może wstyd się przyznać, ale tę spódnicę uszyłam z... drelichu. Pamiętacie taki materiał? Gruby, ordynarny... używany głównie do szycia konfekcji roboczej... spodnie, ogrodniczki, waciane kurtki na budowę... brzmi strasznie... Jednak ostatnio odkryłam, że rzeczony drelich przepoczwarzył się odrobinę w bardziej przyjazną tkaninę...jakby nabrał więcej szlachetności, ogłady i kolorów... zatem postanowiłam sobie spróbować uszyć spódnicę. Materiał jest sztywny, więc ładnie się układa. Ma jedną wadę - trochę się gniecie... no cóż, nie można mieć wszystkiego. Jakkolwiek, efekt końcowy nawet mnie zadowolił. Okazało się, że ordynarny drelich wcale nie jest taki ordynarny i tak, jak świetnie sprawdza się w roli murarskich ogrodniczek, tak też w roli rozkloszowanej spódnicy...A na dokładkę obszyłam pas dekoracyjnym ściegiem w listki :-)   
PS. Pamiętajcie, że pod każdą prezentowaną spódnicą znajduje się halka z tiulu, która ją dodatkowo unosi.


poniedziałek, 29 września 2014

Kokosowe groszki

Witam serdecznie po pięknym, ciepłym łikendzie :-) I zapraszam na słodkie co nieco....kokosowe groszki. Groszki to taki wzór, który chyba nigdy nie wyjdzie z mody. Zawsze jest mile widziany na bluzkach, spodniach, spódnicach, czy apaszkach...osobiście też uwielbiam groszki i obnoszę się z nimi na beżowym tle. Spódnica jest  z cieniutkiej bawełny, lekka i zwiewna. Idealna na lato, które już się skończyło...będzie następne :-) Do spódnicy doszyłam tiulową halkę, która jest z czterech warstw, plus podszewka plus gęsto szyta falbanka od połowy . Dzięki halce spódnica pięknie się unosi i przywołuje cudowne wspomnienia lat pięćdziesiąch...ehh, to były czasy. Moda damska była wówczas naprawdę ultra kobieca i zmysłowa. Mimo że nie odsłaniała zbyt wiele, jak to może robić dzisiaj...
Dorzuciłam bluzkę, co byście, miłe Panie, mogły zobaczyć, z czym łączyć takie spódnice...przy okazji powiem Wam, a raczej napiszę, że spódnice te mają jeszcze dodatkową zaletę...każda przykrótka bluzka, czy koszula, którą cisnęłyście w kąt, bo zbyt odsłania pępek, świetnie sprawdzi się z takim krojem spódnicy, gdyż pas jest na tyle wysoko, że pępek nawet w takiej przykrótkiej bluzeczce nie będzie spozierał na świat :-) I znowu jest się w co ubrać :-)
 

wtorek, 23 września 2014

W kolorze czerwonego wina...

Dzisiaj pierwszy dzień kalendarzowej jesieni, jakby ktoś nie był zorientowany :-) Niestety pogoda wyraźnie to zamanifestowała swoim mrocznym nastrojem...brrr...zimno, szaro i na dodatek pada deszcz! O nie! Nie takiej jesieni chcemy! Szanowna Pani Jesień, weźże się kobieto w garść i spowoduj piękną aurę, jak przystało na prawdziwą złotą jesień...takie moje skromne, pobożne życzenie...
Pozostając w klimatach jesiennych przedstawiam jej wysokość bordo lub czerwone wino, jak kto woli. Spódnica z wiskozowej dzianiny. Tkanina jest elastyczna, miękkko opada, niczym kaskadowy wodospad...Dosyć ciężka, co sprawia, że jej okrąg nie unosi się tak wysoko, jak lekka bawełna na przykład. Za to w pierwsze jesienne chłody sprawdzi się doskonale. I nawet barchanowych majtek nie trzeba zakładać :-) Pozdrowienia dla Madzi, przyszłej właścicielki :-)
 
 

poniedziałek, 22 września 2014

Tym razem szafiry...

O rany...szyję, a nic na bloga nie wrzucam. Co to się porobiło... zaległości mam. Proszę bardzo, spódnica na życzenie dla koleżanki, w szafirowym kolorze. Z inteligentnej bawegi - tak się zowie materiał. Jest dosyć sztywny, ciężki, elastyczny i nieco błyszczący...Nie jest to aż tak błyszczący efekt, jak w przypadku satyny, czy tafty, ale jednak...dlatego też tkanina z powodzeniem nadaje się do szycia wieczorowych kreacji. I zdecydowanie lepiej i bardziej elegancko się prezentuje, niż rzeczona satyna, czy tafta...Co do inteligencji ...To określenie wzięła się chyba stąd, że tkaninę po każdym zagnieceniu można spokojnie wygładzić ręką i wraca do formy...Nie wiem, czy tak będzie, jeśli nosicielka spędzi na przykład trzy akty w operze...ale żywię głęboką nadzieję, że spódnica się jej spodoba. Pozdrowienia dla Majki :-)
 

poniedziałek, 15 września 2014

Musztardówka w plenerze

Uff...zaniedbuję ostatnio bloga. Wszystko przez nadmiar obowiązków i spódnic do uszycia...nie nadążam. W ramach przerywnika, kiedy będę miała gotową spódnicę, wrzucę coś innego. Pamiętacie musztardówkę? To jedna z moich ulubionych spódnic. Materiał, kolor...po prostu druga skóra. Jako, że prezentowanie spódnic na manekinie jest tylko małą namiastką, postanowiłam pokazać światu, jak moje spódnice mogą wyglądać na żywym organiźmie, w pełnej stylizacji. Jako żywy organizm wystąpiła moja skromna osoba. Może więcej kobiet zacznie przekonywać się, że spódnica jest stworzona dla płci pięknej i stanowi uzupełnienie jej kobiecości... albowiem uważam, że nawet najbardziej wygodne spodnie nie zastapią sukienki ani spódnicy! Kobiety!Kochajcie spódnice! Moje też... 
Dziękuję Agnieszce za poświęcenie swojego czasu na popełnienie zdjęć :-)

piątek, 5 września 2014

Granatowo mi

A dzisiaj coś w granacie. Gdzieś wyczytałam, że granat to nowa czerń sezonu jesiennego...więc niech będzie. Przy zakupie materiału nie sugerowałam się trendami, ale wstrzeliłam się w temat :-) Granatowa spódnica uszyta jest z dzianiny jersejowej (nie wiem nawet, czy tak to się pisze...)Materiał jest fantastyczny w dotyku! Z wyglądu przypomina troche modną obecnie piankę neoprenową, z której to szyje się sukienki i spódnice. Jest jednak o wiele cieńszy. Dzianina jest przyjemna i delikatna, pięknie i miękko się układa. W ogóle nie trzeba jej prasować, nie gniecie się. I nawet nie musiałam obrzucać brzegów, bo się nie pruje! Tym razem poszłam na łatwiznę i zamiast suwaka wszyłam szeroką gumę w talii. Kolor był granatowy, ale w trochę innym odcieniu, więc dla ujednolicenia obszyłam taśmę szeroką koronką, którą to wygrzebałam gdzieś z pudła ze ścinkami. Koronka idealnie zgrała się
z kolorem spódnicy (na zdjęciu słabo ją widać) Wszywanie gumy ma tę fantastyczną właściwość, że spódnica nie ma szwów. Jest z calutkiego, pełnego koła.
Zapomnijmy się więc i wirujmy w tańcu :-)

 

czwartek, 4 września 2014

Wracamy do szkoły...back to school :-)

Proszę, oto kolejna spódnica... zdjątko niebożątko. Kiepsko wyszło. Robiłam, jak zwykle, tylko wieczorem... pewnie dlatego. Poprawię je :-) Materiał znalazłam w lumpeksie oczywiście. Z początku nie wzbudził mojego zainteresowania, nawet odrzuciłam go do kosza w pierwszym odruchu...ale potem coś mnie tknęło. Ten kolor! Uwierzcie, że naprawdę tak wygląda! Sama nie wiem, czy to bardziej kolor indygo, czy kobaltowy... Tkanina dość gruba, mięsista, a jednocześnie miękka i elastyczna. Nie mam pojęcia, co to za materiał, ale bardzo przyjemny do szycia.
W ogóle to w jakimś bliżej nieokreślonym pośpiechu szyłam tę spódnicę, bo i paska nie uprasowałam do zdjęcia i podwinął się z jednej strony, co pewnie da się zauważyć :-) Wybaczcie. Jeszcze dzisiaj obfotografuję spódnicę od nowa, tym razem w ciągu dnia.
No i przede wszystkim ją uprasuję...
Dorzućmy białą bluzkę i możemy wracać do szkoły :-) Yupi!