50's circle skirts and dresses, vintage design, sewing

czwartek, 21 sierpnia 2014

Deska i dziki zachód

A dzisiaj chcę Wam pokazać, jakie drobiazgi zrobiłam, będąc na wsi u teściów :-) Siedziałam cały dzień na świeżym powietrzu, pod drzewkiem organizując sobie warsztat pracy i muszę przyznać, że w takich warunkach to można pracować cały rok :-) Niestety, nic nie trwa wiecznie, a mój warsztat pracy znów jest poutykany w pudła, pudełka, pojemniki i za każdym razem, kiedy coś robię, muszę wszystko wyjmować, a potem wkładać...i tak na okrągło. No, ale dosyć narzekactwa. Przedstawiam Wam deskę do krojenia. W tym wydaniu raczej kroić na niej nie będziemy, ale w kuchni urządzonej w rustykalnym bądź prowansalskim stylu może służyć za ładną dekorację :-) Deska potraktowana akrylami, przetarta na krawędziach, co by nadać jej starości i moje ulubione transfery. Też o tematyce kuchennej :-)
Kolejny gadżet to mała torebeczka. Jeśli ktoś jest spostrzegawczy, to zauważy, że z tej samej białej "ala'  skóry, co torba z poprzedniego postu. A właściwie z tego, co z niej zostało. Uszyta naprawdę na prędko, dla pewnej małej damy, specjalnie na życzenie. I ma nawet zapięcie!
Ostatnie zdjęcie to też deska, ale trochę w innym wydaniu. Jak wiecie, na wsi można znaleźć mnóstwo rzeczy, które leżą porozrzucane gdzieś po kątach, zapomniane i obrastające trawą :-) Znalazłam sobie właśnie taką rzecz. I zrobiłam szyld :-) Umyłam deskę, przeszlifowałam, ale nie za dużo, żeby nie pozbawiać jej naturalnego surowego wyglądu. Pomalowałam kilkoma kolorami akryli, zabejcowałam patyną postarzającą, na koniec nawoskowałam. Literki wycinałam ręcznie z papieru, więc baaaaaardzo długo odrysowywałam je na desce. Potem jeszcze dłużej trwało cieniowanie, domalowywanie, poprawianie...ufff. Chciałam, żeby deska
w efekcie końcowym wyglądała, niczym szyld Saloonu na dzikim zachodzie w amerykańskim westernie :-D Mam nadzieję, że budzi takie skojarzenie, choć to nasz rodzimy bar mleczny. Szyld zawisł dumnie w altance u teściów i cieszy oko gości :-)





1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Brawo!!! :)