Niech to gęś. Zepsułam wczoraj pracę. Robiłam dekupaż na drewnianej paterze i mi nie wyszło :-( Nie wiem, czy to ja, czy złośliwość rzeczy martwych :-D W każdym razie nie udało mi się zrobić patery. A taki miałam piękny wzór vintage...chciałam zrobić kolaż i postarzyć patyną. Ehh, no trudno. Potem już było tak późno, że udało mi się tylko dokończyć puszkę po kocim żarciu. Była już pomalowana, więc przykleiłam tylko motyw i wybalsamowałam patyną. Nie wiem, czy wygląda teraz na starą zniszczoną puszkę?...bo taki miałam zamysł...
Apropos - ta deska na zdjęciu za puszką to dzieło mego syna :-) Sam ją wywoskował i nałożył transfer. I w rogach przybił po pinezce tapicerskiej, ale tego nie widać. Ustawił deskę na biurku, jako dekorację. Normalnie dumna jestem ze swego potomka ;-)
Zatem dziś bardzo skromnie, puszka po kociej karmie dostała nową rolę pojemnika na pędzle.
1 komentarz:
Jaka matka, taki zdolny potomek :)))
Prześlij komentarz