50's circle skirts and dresses, vintage design, sewing

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Spodnica z klosza w marynarskiej tonacji

A to moja pierwsza (i z pewnością nie ostatnia!) spódnica. Właściwie nie pierwsza, bo uszyłam ich już kilka, ale ta jest pierwszą, którą można publicznie pokazywać bez uszczerbku na mojej reputacji. Bardzo proszę pamiętać, że jestem samozwańczą krawcową. Choć krawcowa to zbyt poważne określenie...

W każdym razie uszyła żem tę kiecę. Materiał - kolor każdy widzi. Tkanina zakupiona 
w lumpeksie za przysłowiowe groszę (chyba 10 zł, o ile się nie mylę). I poszło. Bardzo mięsista, grubsza, coś, jak lniana surówka, ale dość miękka. No i pięęęęknie się układa (co widać). Najgorzej było z wszyciem suwaka krytego...wypruwanie, wszywanie, wypruwanie, wszywanie...i tak cztery razy.
Nikt nie mówił, że szycie jest łatwe. Spódnica cięta z koła, więc wykrój chyba jeden
z najprostszych. Nie ma zaszewek, rozporków i innych elementów, które skutecznie mogą zepsuć nam nastrój i chęć do szycia :-) Nie mówiąc o zniszczeniu materiału...apropos! Sama zniszczyłam ich już sporo, i niszczę sukcesywnie co którąś tam wersję :-) No co, ostrzegałam, że nie umiem szyć :-) 
W każdym razie napawam oczy. Bo nawet jestem zadowolona z efektu :-) Rozkloszowana spódnica w marynarskim stylu, 60 cm długości czerwono-białej materii...i modelka, która może nie wygląda twarzowo, ale za to ma świetne wymiary :-) I mogę je dowolnie modyfikować aż do 44...
Zatem, miłe Panie, i Panowie też (może jakiś zagląda) oto moja pierwsza ręczna robota. Enjoy

Spódnica: uszyłam ja
Modelka: nieco sztywna, ale to pierwsza sesja

Brak komentarzy: